Po przerwie reprezentacyjnej fanów angielskiej piłki specjalnie długo nie trzeba zapraszać przed telewizory, by śledzić zmagania najlepszej ligi świata. Jej wysokość Premier League serwuje nam wielkie emocje już na starcieAnfield Road, pojedynek odwiecznych rywali, Manchester United kontra Liverpool FC. Na sam dźwięk nazw tych dwóch zasłużonych i utytułowanych nazw klubów fani mają ciarki na ciele, a co dopiero gdy dochodzi do wzajemnego pojedynku. Jest to klasyk angielskiego futbolu nazwany Bitwą o Anglię. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem kibicom przejdą ciarki gdy z trybun popłynie melodia You will never walk alone! Ekstaza zacznie się wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego Martina Atkinsona. Jak mawia znany i lubiany komentator Andrzej Twarowski, trzeba wygodnie zasiąść w fotelach i zapiąć koniecznie pasy. To będzie jazda bez trzymanki, a dodatkowo stęsknieni brakiem Premier League przez ostatnie dwa tygodnie nasze kubki smakowe są wyjątkowo wybredne. Nie ma mowy o kiepskim meczu, to nie przejdzie!
>>>Rejestracja w forBET<<<
Zakłady Bukmacherskie
W cieniu klasyku ligi angielskiej odbędzie się w sobotnie popołudnie szereg innych gier. Na tapecie są raczej faworyci, bo trudno oczekiwać, że nagle Crystal Palace zdoła urwać punkty Chelsea, skoro do tej pory w dorobku punktowym widnieje u nich 0 i nawet klub ten nie zdobył bramki. Do tego Manchester City u siebie nie powinien pozostawić złudzeń Stoke, a Tottenham, który zaliczył kilka wpadek musi ograć bez problemu Artura Boruca i spółkę, a następnie można myśleć o Realu, który będzie własnie kolejnym rywalem Tottenhamu w Champions League. Jednym słowem emocje będą wielkie, ale nasze trzy pewniaki to wygrane Man.City, Chelsea i Tottenhamu. Oto kursy od forBET:
Liverpool FC - Manchester United
Przed laty rywalizacja LFC z Man.Utd toczyła się na linii Gary Neville vs Jamie Carragher, teraz jednak mniej tak wyrazistych postaci w obu zespołach. Ale za to na ławce będzie ciekawie, kiedy to naprzeciwko siebie stają Jurgen Klopp i Jose Mourinho. Portugalczyk nie bierze jeńców, potrafi każdego wyprowadzić z równowagi, czy to gierkami psychologicznymi, czy po prostu świetnym ustawieniem swojego zespołu pod kątem danego rywala. Liverpool z kolei to ofensywna piłka okraszona wieloma nietuzinkowymi zagraniami. Ale United też tak potrafi grać, a eksperci zarzucający zespołom Mourinho nudę i autobus są po prostu niekompetentni.
Mecz niesie ze sobą wiele tematów do dyskusji. Najważniejsze jednak będzie to co tu i teraz, a tutaj wiadomo, że na Anfield Mourinho jedzie z osłabionym zespołem. W dalszym ciągu uraz leczy Paul Pogba, a na meczach reprezentacji kontuzji doznał Maruane Fellaini, który grał fenomenalnie. Nie do dyspozycji jest także Michael Carrick, co powoduje, że pole manewru w środku pola jest mocno ograniczone i zapewne zobaczymy duet Nemanja Matić i Ander Herrera. Kłopoty kadrowe ma jednak także Jurgen Klopp, Sadio Mane doznał kontuzji ścięgna udowego i czeka go około sześć tygodni przerwy, a to ważne ogniwo ofensywy The Reds. Ofensywa nie zawodzi, ale za to obrona to bardzo słaba strona ekipy z Anfield. Aż 21 razy już w tym sezonie bramkarze tej ekipy musieli wyciągać piłkę z siatki.
Manchester United nie przegrał ostatnich 6 meczów z Liverpoolem, 4 wygrane i 2 remisy. Na Anfield Road ostatnia seria to 3 wygrane, 1 remis i 1 porażka United. Widać więc, że gra na terenie wroga nie jest im straszna. Z drugiej strony Jurgen Klopp przegrał tylko raz z siedmiu meczów jakie toczył przeciwko zespołom Jose Mourinho. Można tak wymieniać się statystykami za i przeciw jednemu bądź drugiemu obozowi, a i tak weryfikacją najlepszą będzie bezpośredni mecz w te sobotnie popołudnie. Nasz typ? Wygrana rozpędzonego Manchesteru United 2:1.