sts zaklady bukmacherskie kursy

 

Weekendy piłkarskie mają to do siebie, że każdy kibic i pasjonat piłki nożnej potrafi znaleźć dla siebie interesującą transmisję meczu ligowego w Polsce czy na świecie. Stacje telewizyjne prześcigają się w liczbie transmisji meczów z danych lig. Takie rzeczy to także radość dla typerów. Im większa i szersza oferta tym wybór większy. Czasami jednak ilość nie znaczy jakość. Ilość przeradza się w mętlik i trudny wybór. Wybór, który przy takiej ilości zdarzeń jest kluczowy. Gracze ukierunkowani w konkretną ligę nie wysuwają nosa poza swój teren. Są jednak i tacy, którzy grają niskie kursy i nierzadko jest to po prostu przysłowiowa mina. Spójrzmy czy miniony weekend był weekendem niespodzianek czy raczej wręcz przeciwnie.

 

sergio aguero manchester cityFoto: sportskeeda.com

W Premier League sensacyjny rezultat Manchesteru City

Kiedy główny kandydat do tytułu mierzy się z beniaminkiem to ciężko spodziewać się niespodzianki. Kurs @1,20 dla wielu wydawał się po prostu pewny. Wielu graczy dodawało taki kurs do swoich kuponów w roli tzw. pewniaka. Manchester City miał odkuć się za poprzednie niezbyt udane spotkania. Miał, ale niestety boiskowe wydarzenia zupełnie inaczej się potoczyły. Do przerwy bramkę zdobył Sergio Aguero i Man.City prowadzili ku uciesze miejscowych fanów i typerów na całym świecie 1-0. Minuty mijały, przewaga The Citizens była nadal duża, ale jednak finał tego meczu był zaskoczeniem dla obserwatorów. Kiedy wybiła 91 minuta i typerzy zaznaczali już plus przy tym typie psikusa sprawił im De Roon, który wyrównał rezultat i Manchester City zremisował z Middlesbrough 1:1 - Sensacj.

Hitem kolejki był pojedynek Arsenalu z Tottenhamem. Derby Północnego Londynu, najważniejszy mecz dla kibiców obu zespołów. Derby rządzą się swoimi prawami jak zwykło się mówić. Inna wyświechtana prawda mówi, że derby lubią remisy. I wlasnie takim rezultatem zakończył się niedzielny mecz. Na Emirates Stadium padł remis 1:1. Typerzy jednak zapewne omijali ten mecz szerokim łukiem, nie można było mówić w tym przypadku o jakimkolwiek pewniaku.

 

eden hazard chelseaFoto: performgroup.com

Wśród innych rezultatów próżno szukać większej niespodzianki. Chelsea, która napędza się z meczu na mecz zgodnie z planem wygrała 5:0 z Evertonem. Manchester United nie dał szans Swansea, które szoruje czterema literami o ligowe dno. Przełamał się Zlatan Ibrahimović zdobywając dwa gole. Jednak najładniejsze trafienie było dziełem Paula Pogby, który kapitalnie złożył się do woleja nie dajać szans Łukaszowi Fabiańskiemu. Man.Utd wygrał 3:1. Inny z wielkich faworytów tego sezonu, Liverpool FC urządził sobie kanonadę i w meczu na Anfield Road przeciwko Watford wygrał aż 6:1! Podopieczni Jurgena Kloppa grają nie tylko skutecznie ale i efektownie. Kursy na faworytów weszły jak w masło.

 ancelotti croppedFoto: performgroup.com

Lipsk goni, czyli jak wtopić na Bayernie

Do bardzo dużej niespodzianki doszło w tej serii gier niemieckiej Bundesligi. Bayern Monachium, który w cuglach ma zaklepać sobie tytuł mistrzowski zaledwie zremisował 1:1 z Hoffenheim. Mecz odbywał się na Allianz Arena w Monachium. W składzie same tuzy, z Robertem Lewandowskim na czele, który ostatnio strzela gola za golem. Jednak gra Bayernu się nie układała od samego początku. Sądząc po kursie miał być to spacerek. @1,15 to przecież pewny typ zdawałoby się. Jednak znowu boisko brutalnie zweryfikowało papierowych faworytów. Pięknym strzałem Manuela Neuera pokonał Demirbay. Przed przerwą Bayern wyrównał za sprawą samobójczego trafienia Zubera. Wtedy wydawało się, że wszystko wraca do normy, a czas jaki pozostał do końca meczu to wystarczający okres w którym Bayern spokojnie wbije kolejną/kolejnego gola. Jednak nie wbił, przewaga nie okazała się udokumentowana i sensacja stała się faktem. Na koncie Bawarczyków 24 pkt. Z dorobkiem podopiecznych Carlo Ancelottiego zrównał się beniaminek RB Lipsk, który wygrał piąty mecz z rzędu. Tym razem w pokonanym polu FSV Mainz.

 

Pierre Emerick AubameyangFoto: dailymail.co.uk

Wygrała także Borussia Dortmund, która efektownie rozbiła Hamburg 5:2, a cztery trafienia w tym meczu zaliczył Pierre Emerick Aubameyang. BVB po słabszym okresie wychodzi z dołka. O dole można mówić w kontekście Hamburga, który znowu będzie zaciekle walczył o utrzymanie.

Wygrało także Leverkusen, Schalke i Wolfsburg. Wydawałoby się, że kolejka łatwa do przewidzenia. Jeżeli nie skreślaliście wygranej Bayernu to można zakładać, że dziś cieszycie się z wygranej i poszliście do kolektur po odbiór swoich wygranych pieniędzy prawda?

We Francji zawodzi lider z Nicei

Monaco, Lyon i PSG wygrały. Pewniaki weszły. Jednak we francuskiej Ligue 1 kto inny rozdaje karty w obecnym sezonie. Jest to zespół OGC Nice, który akurat w tej kolejce przegrał na wyjeździe z Caen 0:1. Ale bukmacherzy jeszcze nie doceniają aż tak szans Nicei. Przeczuwali męczarnie, kurs @2,45 na gości tego meczu to jasny punkt, że nie mają jeszcze takiej renomy jak klub z Paryża chociażby.

 

radamel falcaoFoto: dailymail.co.uk

Monaco i PSG urządziły sobie strzeleckie popisy. Klub z Księstwa strzelił sześć, Paryżanie cztery. Rywale zdeklasowani. Typerzy uradowani, kursy niezbyt wysokie, ale tzw dokładki do podwyższenia AKO powchodziły. Nie ma powodów do rozpaczania. Na PSG kurs był @1,22. Czyli podobnie jak na Bayern czy Manchester City. Jednak niespodzianki nie było. Monaco urządziło sobie za to kanonadę. Podopieczni Leonardo Jardima są skuteczni od początku sezonu. Tym razem aż sześć bramek zaaplikowali gościom z Nancy. Po dwa trafienia zaliczyli Radamel Falcao i Guido Carillo. Kurs @1,45 na Monaco to była bardzo pewna, szybka i łatwa inwestycja.

Zatem trzech wielkich faworytów tej kolejce we Francji nie zawiodło. Na dobrą sprawę wtopę Nicei dało się przewidzieć lub wyczuć.

W La Liga blamaż Atletico Madryt

Real i Barcelona wygrały, czołówka tabeli ligi hiszpańskiej ma się jednak wciąż dobrze. Dobrze dla postronnego widza i obserwatora, nie sposób na dziś dzień stwierdzić który zespół ma najwięcej szans na wygranie całej ligi. Z pozoru tymi kandydatami są oczywiście Real Madryt i FC Barcelona. Oba zespoły solidarnie w tej kolejce wygrały. Real po powrocie z Warszawy gdzie zremisował 3:3 z Legią Warszawa tym razem także grał z zespołem, którego nazwa zaczynała się od litery „L”. Leganes, czyli prawie jak Legia… Legianes… Leganes. Popis w tym meczu dał Gareth Bale, który zdobył dwa gole. Trzecie trafienie to autorstwa Alvaro Moraty. 3:0 z beniaminkiem po spokojnym meczu. Typerzy jednak się nie obłowili w tej grze. Kursy na Real w szczytowym momencie wynosiły raptem @1,10. Szału nie było. Ale i dysproporcja miedzy umiejętnościami obu klubów to dwie klasy różnicy.

 

lionel messi croppedFoto: performgroup.com

Szalony mecz obejrzeli za to kibice w niedzielny wieczór na Ramon Sanchez Pizjuan w Sevilli. Miejsocwy zespół postawił się mocno wielkiej FC Barcelonie. Ostatecznie poległ zgodnie z planem bukmacherów (Kursy na Barcelonę @ 1,65) ale podopieczni Jorge Sampaolego pozostawili po sobie znakomite wrażenie. Pierwsza połowa w wykonaniu Sewilli była znakomita. Otworzyli wynik spotkania za sprawą trafienia Vitolo. Mogli pójść za ciosem,ale albo brakowało skuteczności albo bronił Ter Stegen. Bramkarz Barcelony dał z siebie wszystko. Jednak typowego gola do szatni zdobył dla gości po jednej z kontr Leo Messi, który wykorzystał podanie Neymara. Być może to podłamało gospodarzy bo po przerwie już aż z takim impetem nie grali. To goście za sprawą Luisa Suareza wygrali 2;1 i zapewnili sobie komplet punktów. Mecz jednak swoją intensywnością, mnogością okazji bramkowych zostanie w pamięci wielu na długie tygodnie. Może być mocną kandydaturą do spotkania rundy jesiennej bez dwóch zdań.

Skoro Real i Barcelona wygrały to wdyawało się, że to samo musi zrobić Atletico. Jednak Diego Simeone i jego ekipa pojechali na trudny teren do San Sebastian. Miejscowy Real Sociedad miał tego dnia dobrze dysponowanego Carlosa Velę. Meksykanin poprowadził swój klub do wygranej z finalistą poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. 2:0 dla Sociedad oznaczało uśmiech na twarzach szukających sensacyjnych rezultatów. Za tryumf Sociedad płacili aż @5,50! Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. W tym wypadku byłby to drogi szampan. Pytanie ilu odważnych było wśród Was?

 

pjanic juventus serie aFoto: performgroup.com

We Włoszech wszystko zgodnie z planem

Ostatnim z przystanków po naszym przeglądzie ligowych boisk jest Italia. W zasadzie wszyscy faworyci w tej kolejce włoskiej Serie A wygrywali swoje mecze. Inter, Juventus, Milan, Roma to byli murowani kandydaci do wygranych. Nikt nie zawiódł. Kursy w granicach @1,2-1,7 na te zespoły złożone w tzw czteropak to byłaby rozsądna inwestycja. Chyba największe problemy z osiągnięciem wygranej miał lider tabeli – Juventus. Stara Dama długo męczyła się w Weronie z Chiewo. Grała bez polotu, siermiężnie. Wciąż przeciez nie może grać Paolo Dybala. Gola zdobył Mandzukić, z karnego wyrównał Pellisier, ale ozdobą meczu i zarazem kluczowym jego momentem był rzut wolny dla Juventusu. W ekipie z Turynu nie ma już Andrei Pirlo czy Alessandro Del Piero, znakomitych specjalistów od rzutów wolnych. Jest za to Miralem Pjanić, który w kapitalny sposób uderzył nad murem i nie dał szans bramkarzowi. Dzięki temu golowi Juventus wygrał 2:1.

 

Mohamed SalahFoto: performgroup.com

Znacznie pewniej wygrała Roma. Hattrick Mohameda Salaha i 3:0 z Bologną to najniższy wymiar kary. Pudłował Edin Dzeko, nieskuteczny był też Salah, który mógł mieć więcej goli tego wieczora. Ale najważniejsze dla kibiców i typerów jest wygrana.

Nie zawiodły również zespoły z Mediolanu. Inter długo czekał na otwierające rezultat meczu trafienie. Wreszcie Ivan Perisić przełamał niemoc. Dwa kolejne gole dołożył Mauro Icardi i Inter wygrywając 3:0 nie pozostawił złudzeń beniaminkowi z Crotone.

Pewnie kolejne punkty zdobywa także rywal zza miedzy, czyli AC Milan. Tym razem pokonali Palermo, a znakomite zawody rozegrał Suso. Na Milan bukmacherzy dawali kurs @1,66, czyli dość dobrze patrząc przez pryzmat braku jakichkolwiek punktów Palermo na własnym obiekcie i wysokiej formy Milanu. Boisko potwierdziło przedmeczowe przewidywania. Milan wygrał 2:1. Gole zdobyli Suso i Lapadula. W następnej kolejce będzie ciężej trafić w wygraną Milanu bądź Interu. Wszystko przez to, że po przerwie na mecze reprezentacji oba zespoły zmierzą się w wielkich derbach Mediolanu!