Myśleliście, że to koniec maratonu z angielską piłką? Otóż nie! To, że w ten weekend nie widać na rozkładzie meczów najlepszej ligi świata nie znaczy, że zespoły udają się na zasłużony odpoczynek. Piłki angielskiej nie zabraknie od piątku do poniedziałku, w te dni rozgrywana będzie 3 runda Pucharu Anglii. My kibice jesteśmy ledwo co po meczu meczów jaki odbył się w środę wieczorem na Emirates Stadium, gdzie Arsenal w derbach Londynu zremisował 2:2 z Chelsea. Mecz był kapitalny i kto nie oglądał ten gapa! Bramki, dramaturgia, tempo, emocje, zmarnowane sytuacje, gra do samego końca. Można by tak bez liku jeszcze wymieniać. Zaczęło się od trafienia Wilshere’a dla Kanonierów, ale dość szybko wyrównał Eden Hazard z rzutu karnego, na 10 minut przed końcem meczu Marcos Alonso zamknął dośrodkowanie od Zappacosty i Chelsea prowadziła 2-1, wydawało się, że dowiezie wygraną, ale Arsenal walczył i wierzył. Hector Bellerin dał remis. Remis, który z przebiegu meczu wydaje się zasłużony. Liczymy, że podobnych wrażeń w ten weekend dostarczą nam na angielskich boiskach piłkarze innych zespołów. Na rozkładzie widnieje kilka meczów, które wzbudzają uwagę. Wszystko zacznie się już w piątek, kiedy to dojdzie do derbów Merseyside, a derby to zawsze dobra okazja by dać kibicom dawkę adrenaliny. Emocje na Anfield Road gwarantowane. Ponadto w piątek grać będą jeszcze na Old Trafford, gdzie Manchester United podejmie zespół z niższej ligi – Derby County. Oto jak szansę w piątkowych meczach pucharowych wycenia polski legalny bukmacher LV BET:
Liverpool FC – Everton FC
Derby to zawsze coś co elektryzuje kibiców najbardziej. Można mieć słaby sezon, można przegrać kilka meczów bez walki, ale wszystko to fani zagorzali są w stanie wybaczyć, jednak braku zaangażowania w meczu przeciwko lokalnemu rywalowi nie da się wybaczyć. To jest grzech niewybaczalny. Nikt jednak nie wątpi, że piłkarze LFC czy Evertonu odpuszczą dzisiejszy mecz. Na to się nie zapowiada. Wręcz przeciwnie, oba zespoły planują walkę do upadłego. Trener Jurgen Klopp nawet w tym celu w ostatnim meczu ligowego maratonu przeciwko Burnley oszczędzał kluczowych graczy, zastosowany system rotacji był spowodowany licznymi meczami, ale też i dzisiejszym meczem. Pauzował Salah, Coutinho czy Firmino, jeżeli cała trójka wyjdzie od pierwszych minut na Everton to może być krucho z niebieskim zespołem z Evertonu. Piłkarze tego klubu ostatnio odżyli pod wodzą Sama Allardyce, ale akurat pierwszy mecz w 2018 roku nie uznają do najlepszych, przegrali w słabym stylu 0:2 z Manchesterem United. Po przyjściu Allardyce widać jednak postęp. Z ligowego dna weszli na wyższe pozycje. Zaczął błyszczeć Wayne Rooney, który odzyskał swobodę po opuszczeniu Man.Utd i ustawiany w Evertonie nieco głębiej w środku pola może dyrygować poczynaniami całego zespołu.
Nie ma co ukrywać, faworytem tego meczu są The Reds. Ale podobnie było też przypomnijmy jeszcze kilka tygodni temu kiedy oba zespoły zmierzyły się w meczu Premier League. Na Anfield grał Liverpool, parł, atakował zaciekle, a końcowy rezultat tego meczu to 1:1. Na trafienie Salaha odpowiedział Rooney z nieco wątpliwego rzutu karnego. Wynik poszedł w świat, ale styl gry i liczba wykreowanych okazji w wykonaniu The Reds wtedy nakazuje powiedzieć, że nic dwa razy się nie zdarza. Jeżeli Liverpool znowu tyle sytuacji stworzy to po prostu dziś wygra. A, że stworzy to prawdopodobne, bo mając Salaha czy Coutinho trudno nie być optymistą. Stawiamy dziś na 2:0 dla Liverpoolu.