Ostatnimi czasy w świecie F1 dzieją się rzeczy, które wśród fanów tego sportu przyprawiają o ciarki na ciele. Z polskiego punktu widzenia pasjonujemy się Robertem Kubicą, który w poprzednim tygodniu odbył testy z zespołem Renault. Dziś w jednym z wywiadów dla Sky Sports Kubica zapowiedział, że celem jest powrót do F1 oficjalnie. Zatem mamy nadzieję, że to się ziści. Nieprawdopodobne rzeczy działy się także jednak w kwalifikacjach przed GP Kanady. Pierwsze pole startowe wywalczył sobie Lewis Hamilton, choć przez długi czas wydawało się, że to Ferrari ma wszelkie atuty po swojej stronie. Hamilton jednak zastosował swoje słynne „Hammer Time” i zgarnął swoje 65 pole position w karierze. Oznaczało to wyrównanie liczby pierwszych miejsc w kwalifikacjach wielkiego Ayrtona Senny. W trakcie wywiadów okazało się, że rodzina tragicznie zmarłego przed laty Ayrtona Senny przekazała kask Brazylijczyka w ręce Hamiltona. Epickie wydarzenie zwaliło z nóg cały światek F1. Wzruszenie Lewisa Hamiltona, dla którego Senna był wielkim idolem było fenomenalne.
Ferrari będzie napierać – forBET
Wielu kierowców, którym nie udaje się w kwalifikacjach mówi, że wyścig odbywa się w niedzielę. Mają oczywiście rację, bo to tego dnia jest kluczowa część weekendu. Z pierwszej linii obok Hamiltona wystartuje Sebastian Vettel, który w decydujących momentach popełnił drobne błędy, które zdecydowały o porażce z Hamiltonem. Bukmacherzy faworytem wyścigu uznali zwycięzcę kwalifikacji, oto kursy od forBET:
Jednak nie wolno skreślać bolidów Ferrari. Vettel pokazał w trakcie treningów, że ma tempo. Wyścig w Montrealu potrafi zaskakiwać. Pogoda czasem płata figla, a umówmy się dodatkowo gdyby w niedzielny wieczór spadł deszcz dodałoby to niesamowitych emocji i dramaturgii temu wyścigowi. Choć i bez deszczu emocji nie będzie brakowało.
Montreal to tor niezwykle dobrze wspominany przez Lewisa Hamiltona, który wygrywał w karierze tutaj już sześć razy. Czy wygra po raz siódmy?