Grand Prix Kanady w tym roku zbiegło się z niezwykłymi wydarzeniami dla polskich fanów sportów motorowych. Otóż w tygodniu poprzedzającym GP Kanady odbyły się testy za kierownicą bolidu Renalut w specyfikacji z 2012 roku Roberta Kubicy. Polski kierowca wrócił więc do bolidu po wielu latach, w mediach zapanowała euforia z tym związana, każdy zadaje sobie pytanie, czy uda się Robertowi pojechać jeszcze w jakimś Grand Prix? Póki co obserwujmy, ale warto marzyć przecież. Robert na pewno się nie podda. Wspomniana Kanada to najlepsze przeżycie w historii startów Kubicy w F1. To tutaj w 2008 roku wygrał swój jeden jedyny wyścig. Niezapomniane wydarzenie. Dlatego Kanada od lat kojarzy się polskim fanom tak dobrze. Być może jeszcze kiedyś przeżyjemy podobne emocje kiedy polski kierowca zasiądzie w bolidzie F1, może będzie to znowu Kubica?
Ferrari chce utrzymać siłę z Monaco
Przed dwoma tygodniami kierowcy Scuderii Ferrari pokazali na co stać czerwone bolidy w tym sezonie. Wygrana Sebastiana Vettela przed Kimim Raikkonenem wobec słabszej postawy Lewisa Hamiltona, który musiał sobie radzić ze startem z dalszej pozycji umocniło na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej MŚ niemieckiego kierowcę. Vettel ma więc przed sobą świetny początek sezonu. Kolejnym przystankiem jest Kanada. W Montrealu faworytem do zajęcia pole position zdaniem bukmacherów jest jednak Lewis Hamilton. Oto jak kursy wystawili analitycy firmy forBET:
Piątkowe treningi pokazały jednak, że Ferrari nie wolno lekceważyć. Postawa Vettela i Raikkonena była naprawdę dobra. W tym sezonie jesteśmy świadkami niezwykle ciekawej rywalizacji w kwalifikacjach. Te w Monaco przed dwoma tygodniami były niesamowitym przeżyciem dla obserwatorów. Walka o lepsze pozycje startowe na samym czele rozgrywa się na ułamki sekund. Tym razem zapowiada się podobnie.
Ale nie tylko o czołowe lokaty będzie zażarta walka. Także za plecami najlepszej czwórki jaką wydają się być kierowcy Ferrari i Mercedesa będzie ciekawie. W Kanadzie od samego początku super spisują się kierowcy Force India. Sergio Perez i Esteban Ocon pokazali w piątek świetne tempo, zatem być może rzucą rękawicę kierowcom Red Bulla i zaskoczą wszystkich?
Gospodarze bacznie obserwują poczynania nastoletniego Lance Strolla, jednak kanadyjski kierowca nie spisuje się obiecująco. 13 i 17 czas podczas 1 i 2 sesji treningowej nie napawa optymizmem. Stroll nie radzi sobie od początku sezonu za kierownicą bolidu Williamsa. Ciężko więc oczekiwać, że nagle znajdzie tempo i wyciśnie ze swojego bolidu maximum. Jeżeli Williams ma zająć wysoką pozycję startową to powinno to się stać za sprawą Felipe Massy. Brazylijczyk będący doświadczonym kierowcą ma nadal potencjał i wie jak szybko jeździć po torze w Montrealu.
Foto: 365dm.com
Na kiepski weekend po raz kolejny zapowiada się w garażu McLarena. Fernando Alonso po piątkowych treningach nie ma najlepszej miny. Na jego koncie mało jazdy. Bolid dwukrotnie odmówił posłuszeństwa. Jednak kiedy udało się naprawić usterki to Hiszpański mistrz kierownicy pokazał swój kunszt i podczas drugiego treningu wykręcił 7 rezultat co daje nadzieje w walce o wysokie pozycje startowe. Pytanie czy nie będzie to jednak pyrrusowa walka, która i tak zakończy się prędzej czy później kolejną awarią?
Prócz Fernando Alonso, także Romain Grosjean nie miał najlepszego dnia. Bolid Haasa w piątek co rusz prowadził się źle, a francuski kierowca narzekał do swoich inżynierów przez komunikaty radiowe.