Po kilku miesiącach przerwy zimowej wracają najlepsi kierowcy na świecie. Nie próżnowali jednak inżynierowie i mechanicy, którzy starali się dograć wszelkie podzespoły w spójną całość by gwiazdy tego sportu mogły wygrywać. Pierwszym przystankiem w kalendarzu sezonu 2017 jest tradycyjnie od kilku lat Australia. Tor w Melbourne to bardzo ciekawa konfiguracja. Wyścig zapowiada się interesująco. Tytułu sprzed roku nie będzie bronił nikt. Nico Rosberg, który wywalczył ten tytuł sensacyjnie bowiem zakończył karierę.
Foto: wpimg.pl
Sezon 2017 to szereg zmian, największe nastąpiły w wyglądzie bolidów. Teraz są one bardziej agresywne i po prostu wyglądają ładniej. Ponadto kilku kierowców jest nowych w stawce. Valteri Bottas przeszedł do Mercedesa. Nico Hulkenberg zasilił Renault, a z bardzo krótkiej emerytury wrócił już Felipe Massa. Powrót Brazylijczyka, który tak wzruszająco pożegnał się z kibicami na torze Interlagos w Brazylii miał związek z nieoczekiwanym końcem kariery Nico Rosberga. Bottas miał być liderem Williamsa w kolejnym sezonie, ale Fin jednak skorzystał z oferty Mercedesa, gdzie będzie mógł powalczyć o tytuł mistrza. W stawce nie oglądamy już zespołu Manor. Zatem na etacie w F1 obecnie jest 20 kierowców wyścigowych, których będziemy mieli przyjemność oglądać w poszczególnych Grand Prix w tym roku. Walka zapowiada się niezwykle ciekawie.
Walka o pole position – Typuj w TOTOLOTEK S.A.
Po testach zimowych wydawało się, że Mercedes nie zdominuje tak bardzo najbliższego sezonu. Jednak dwie pierwsze piątkowe sesje treningowe nie pozostawiają póki co złudzeń. Lewis Hamilton i Valteri Bottas są znacznie na czele. Ale nie można jeszcze wyciągać daleko idących wniosków. Wszak to pierwsze nie znaczące nic sesje. Prawdziwa walka zacznie się w sobotę w kwalifikacjach. Oto kto ma największe szanse zdaniem TOTOLOTEK S.A. na ustawienie się w pierwszej linii do wyścigu:
W pogoni za Mercedesem
Na testach świetną formę demonstrowali kierowcy Scuderia Ferrari. Zarówno Kimi Raikkonen jak i Sebastian Vettel pokazali świetne czasy okrążeń na torze w Barcelonie. Wiara tifosich w czerwone bolidy Ferrari jest wielka. Stajnia ta potrzebuje sukcesu na już. Kolejny słabszy sezon to rzecz nie do zniesienia w całej Italii, gdzie Ferrari traktowane jest jako dobro narodowe. Po piątkowych treningach zapał i euforia w Maranello, gdzie swoją siedzibę ma Ferrari nieco opadła. Scuderia znowu traciła do Mercedesa dość sporo. Ale nikt nie załamuje rąk. Kwalifikacje to oddzielna karta. W piątek doszło do kilku incydentów na torze. Oto jak wyglądało to w skrócie. Obrazki wywołujące ciarki na plecach.
Obie piątkowe sesje treningowe wygrał Lewis Hamilton, który uchodzi za faworyta do wywalczenia tytułu mistrza świata w tym roku. Ferrari tuż za plecami Mercedesa, choć strata około 0,5 sekundy do 1, 00 sekundy to już w F1 spory dystans. W środku stawki za to zapowiada się ciekawa rywalizacja. Williams, Renault, Haas, Force India czy Torro Rosso powinny walczyć ze sobą ostro o wyższe lokaty. Na samym dole McLaren i Sauber. Niestety dla wielu fanów F1 po raz kolejny ekipa McLarena zawodzi. Silnik Hondy nie spisuje się najlepiej i jest powodem do śmiechu dla wielu. Nawet Alonso kpi z obecnej jednostki napędowej swojego zespołu. Podczas konferencji prasowej przed piątkowymi treningami kierowcy zapytani o to co chcieliby wprowadzić w tym sezonie do F1 Ricciardo odpowiedział: - wyścig w Las Vegas. Vettel odpadł: - Wyścig w Niemczech, na co Fernando Alonso: - identyczne jednostki napędowe dla wszystkich! Riposta Lewisa Hamiltona była znakomita: - pod warunkiem, że nie będzie to Honda. Wszyscy kierowcy wybuchli śmiechem. To pokazuje jak w całym padoku traktowana jest Honda. Na co więc może liczyć dwukrotny mistrz świata Fernando Alonso? Raczej na nie wiele…