Nadzieje Polaków od Turnieju Czterech Skoczni są rozbudzone. Polscy skoczkowie prezentują się w tym sezonie wyśmienicie. Imprezą docelową są Mistrzostwa Świata w Lahti. Pierwsze rozdanie medalów wśród skoczków narciarskich już dzisiaj. Obiektem, na którym stoczą bój najlepsi zawodnicy świata jest średnia skocznia z HS położonym na 100 metrze. Wśród faworytów, co cieszy znajdują się Polacy. Każdy ekspert liczy się z nami obecnie. Głównym faworytem jest Kamil Stoch, który w czasie piątkowych treningów i kwalifikacji po prostu błyszczał. Ziarnko niepewności dodaje grymas bólu jaki widniał na obliczu Kamila po wylądowaniu swojego odległego skoku w kwalifikacjach. 103,5 m, a następnie grymas i złapanie się za prawe kolano. Niektórzy zamarli. Jednak jak twierdzi sam zainteresowany, ból minął i w sobotę przystąpi świeży do zawodów. Skoro nic nie boli, a to było najważniejsze po tak dalekim skoku to trzeba też odnotować, że od piątku 103,5 m to nowy rekord obiektu. Próba mistrza olimpiskiego była perfekcyjna.
Typ Dnia STS - medal Kamila
Grono zawodników mogących walczyć ze Stochem jest zawężone. Groźny będzie Stefan Kraft i Andreas Wellinger. Niemiec ostatnie tygodnie ma wyśmienite. Nie wolno lekceważyć także Petera Prevca, który zdaje się że szykował szczyt formy na MŚ w Lahti. Ale ku uciesze Polskich kibiców w gronie faworytów do czołówki znajdują się także Maicej Kot i Piotr Żyła. Więc można zakładać, że na podium znajdą się dwaj Biało – Czerwoni? Owszem, że można. Oto jak prezentuje się oferta STS:
Kwalifikacje to formalność
W piątek w godzinach popołudniowych odbyły się kwalifikacje do sobotniego konkursu. Polacy przebrnęli tę serię i uznano, że to tylko była formalność. No bo jak inaczej nazwać fakt, że Stoch i Kot mieli zapewniony udział w konkursie z racji bycia w top10, a Kubacki i Żyła zajęli dwie pierwsze lokaty w serii kwalifikacyjnej? Jest takie słowo, które odzwierciedla ten stan. Dominacja. Tak właśnie to wygląda. Oby nic się nie zmieniło do czasu zawodów drużynowych na dużej skoczni, które odbędą się w najbliższych dniach. Polacy urastają bowiem do głównego faworyta tych zawodów. Możemy powalczyć tam o medale. Inne zespoły nie mają po prostu na ten moment tak dobrze złożonej i stabilnej czwórki jak Stefan Horngacher.
Foto: tvp.pl
Do siedmiu razy sztuka?
Kamil Stoch po raz siódmy wystartuje w Mistrzostwach Świata na małej skoczni. Ku zdziwieniu zapewne wielu, nie zdobył on jeszcze medalu na tej mniejszej skoczni. Najlepszy rezultat to 4 miejsce w Libercu w 2009 roku. W Falun przed dwoma laty był chociażby dopiero 17. Wcześniej w Val Di Fiemme 8, a w Oslo 6. Zawsze czegoś brakowało. Teraz jednak forma jest wyborna i trudno oczekiwać by Kamil wrócił do kraju bez medalu.
Podczas ostatnich Mistrzostw Świata w Falun wygrał Rune Velta, Norweg jednak nie wystąpi w tym konkursie więc nie ma szans, że będzie bronił tytułu. Tak samo nie wystąpi Severin Freund, który przegrał z kontuzjami i sezon 2016/17 może uznać za stracony. Jedynym medalistą z ostatnich MŚ jest Stefan Kraft, który w Falun zdobył brązowy medal.
Polacy mają miłe wspomnienia z konkursów MŚ w Lahti. Otóż wiele lat temu, w 2001 roku złoty medal na obiekcie, który dzisiaj będzie areną zmagań skoczków tryumfował Adam Małysz! Oby zatem to był dobry omen i historia niech zatoczy małe koło i przeobrazi się w sukces Kamila Stocha. Tego sobie i Wam życzymy. Leć Kamil!