Wpadki faworytów, które dały zarobić bukmacherom | Legalne Zakłady: Forum Bukmacherskie Fbuk.com

Wpadki faworytów, które dały zarobić bukmacherom

 

legia ruch bukmacherzy

 

Po niezwykłych emocjach w europejskich pucharach, w czasie których mogliśmy poczuć prawdziwą magię jaką rządzi się Liga Mistrzów przyszło nam śledzić wydarzenia na europejskich boiskach w ramach rozgrywek ligowych. Meczów mnóstwo. Grano w każdym zakątku Europy. Wyniki momentami padały zaskakujące. Było kilka wielkich powrotów, kilka niespodzianek i prawdziwych spektakli godnych uwagi. Co dokładnie się wydarzyło, w telegraficznym skrócie dla Was przyglądamy się temu.

 

Spis treści[Ukryj]

 

 

 

 

 

 

Legia zaskoczona

Druga ligowa kolejka w rundzie wiosennej piłkarskiej Ekstraklasy miała być formalnością dla piłkarzy Legii Warszawa. Miała… Jednak boisko po raz kolejny pokazało, że ligowa tabela nie gra, że pieniądze nie grają i tym podobne stwierdzenia to stara wyświechtana prawda. Legia jest w środku dwumeczu z Ajaxem Amsterdam. Legia zremisowała z Ajaxem 0:0 i mecz z Ruchem miała wygrać. Wszak Ruch znajduje się, a raczej znajdował się na samym dnie ligowej tabeli. Legia z aspiracjami mistrzowskimi i składem niemal optymalnym jaki postawił tego wieczora Jacek Magiera powinna była wygrać. Patryk Lipski i Urbańczyk fenomenalnymi strzałami w samo okienko nie dali szans Arkadiuszowi Malarzowi i do przerwy niespodzianka, Ruch prowadził 2-0. Po przerwie Jarosław Niezgoda, czyli wychowanek Legii dołożył trzecią bramkę i sensacja była o krok. Niezgoda nie okazywał radości po strzelonej bramce z szacunku dla swojego klubu, gdzie się wychował. Legia biła głową w mur, posiadanie piłki nie przekładało się na dogodne okazje bramkowe. Ostatecznie Miro Radović zdołał zdobyć jedynie honorowe trafienie. Legia przegrała 1:3 i do Amsterdamu pojedzie pełna obaw o losy rewanżu w 1/16 Ligi Europy. Ruch natomiast zyskał niespożyte siły i wzrosło morale, Niebiescy nadal są w grze o utrzymanie w Ekstraklasie.

 

bayern munich robert lewandowskiFoto: 365dm.com

Lewandowski ratuje punkt

W naszej zapowiedzi tej serii gier w niemieckiej Bundeslidze zastanawialiśmy się ile bramek tym razem zdobędzie Robert Lewandowski. Po świetnym meczu Bayernu przeciwko Arsenalowi Carlo Ancelotti postanowił Polaka posadzić na ławce i dać mu chwilę wytchnienia. Bayern ma napięty terminarz i każda chwila wytchnienia dla Lewego może być na wagę złota. Losy meczu jednak od początku nie szły po myśli zespołu z Bawarii. Hertha to także jedna z rewelacji tego sezonu. W Berlinie długo prowadziła 1-0 po golu Vedada Ibisevica. Zanosiło się na niespodziankę, ale jednak punkt dla Bayernu rzutem na taśmę, w ostatniej akcji meczu, w zamieszaniu po rzucie wolnym uratował Robert Lewandowski. Najlepszy polski piłkarz wszedł z ławki rezerwowych i został bohaterem. Remis co prawda nie satysfakcjonuje nikogo w Monachium to jednak punkt przyjęli z szacunkiem. Bayern jednak stracił w tabeli 2 punkty przewagi bowiem Red Bull Lipsk wygrało swój mecz 2:1 z Borussią Moenchengladbach. Może jeszcze walka o mistrzostwo będzie ciekawa?

 

Edinson CavaniFoto: lexpress.fr

PSG tym razem rozczarowuje

Po genialnym meczu, w którym Paryżanie otarli się niemal o perfekcję przeciwko Barcelonie przyszło załamanie. Wszyscy myśleli, że Tuluzę na Parc des Princes czeka deklasacja, że PSG zagra na podobnym poziomie jak przeciwko FCB. Jednak już na starcie ziarenko niepokoju zasiał Unai Emery desygnując skład, w którym doszło do kilku roszad. Przede wszystkim nowe boki obrony, tak świetnie spisujący się przeciwko Barcelonie Meunier musiał ustąpić miejsca Aurierowi. W pomocy nie zobaczyliśmy Verrattiego i Matuidi. Aż w końcu jeden z bohaterów Angel Di Maria także znalazł się poza kadrą z powodu kontuzji. Od początku gra PSG się nie kleiła, brakowało pasji jaką imponowali w Lidze Mistrzów. Sytuacji wielu klarownych także nie wytworzyli. Swoje oczywiście miał Edinson Cavani, ale tym razem nic nie ustrzelił. Tuluza zakopała się przed własnym polem karnym i liczyła na kontry, ale zliczyć je można było na palcach jednej ręki. Tuluza zagrała uważnie i swój cel osiągnęła, dla nich remis w Paryżu to sukces. Dla gospodarzy to rozczarowanie. Apetyty i nastroje były wielkie po meczu w Lidze Mistrzów. Ale kto wie, może taki zimny prysznic podziała na PSG dobrze? Monaco także swój ligowy mecz zremisowało, 1:1 z Bastią na wyjeździe więc w czołówce status quo.

 

messi barcelonaFoto: abc.es

Barcelona uciekła spod topora

Na Camp Nou kryzys się rozpowszechnia. Blamaż w Paryżu, o którym wszystko już w zasadzie napisaliśmy, ale taki mecz miał tylko wyzwolić w podopiecznych Luisa Enrique dodatkowe pokłady siły i energii, mieli kolejnemu rywalowi pokazać, że Barcelona się jeszcze nie skończyła, a tym czasem nawet z Leganes Barcelona grała słabo, raziła nieskutecznością oraz nie potrafiła strzelić większej ilości bramek. Ba, Barcelona wygrała dopiero rzutem na taśmę po rzucie karnym w 89 minucie! To nie przystoi mistrzowi Hiszpanii by w taki sposób ogrywać beniaminka z Leganes, który okupuje dół tabeli La Liga. Zaczęło się planowo, gol Messiego w 4. Minucie miał być impulsem i pokazem siły FCB. Minuty mijały, a Leganes dochodził do sytuacji. Najlepsze miał Nabil El Zhar, niestety dla niego zmarnował wszystkie, a śwetnie bronił Ter Stegen. Skromne 1-0 to niebezpieczny wynik, w 71 minucie się o tym przekonano, gdy Unai Lopez strzelił na 1-1! Na Camp Nou zapanowała cisza i pojawiły się delikatne oznaki dezaprobaty dla piłkarzy Blaugrany. Minuty mijały, a gra była szarpana i chaotyczna. Dopiero w samej końcówce faulowany w polu karnym był Neymar, a Leo Messi skutecznie egzekwując jedenastkę zapewnił Barcelonie szczęśliwą wygraną 2:1. Barcelona uciekła spod topora i chwilowo odroczyła wyrok. Wyrokiem będzie bez wątpienia porażka w walce o tytuł mistrza Hiszpanii.

A Real Madryt nie zamierza odpuszczać. Królewscy wygrali kolejny mecz, nie przeszkodziły zmiany w składzie jakie po Lidze Mistrzów dokonał ZInedine Zidane. Wrócił za to Gareth Bale, który od listopada nie pojawił się na boisku. Wszedł i dobił Espanyol strzelając bramkę na 2:0. Pierwszą bramkę w meczu zdobył Alvaro Morata, który skutecznie uderzył głową po idealnym dośrodkowaniu Isco. Ozdobą spotkania jednak nie były wcale bramki. Zagraniem meczu popisał się bowiem Portugalczyk Cristiano Ronaldo. Sami zobaczcie na ten pokaz odrobiny magii piłkarskiej rodem a’la Ronaldinho.

 

 

Juve nikt nie pokona

W wielu ligach dochodziło do niespodzianek, o czym wspominaliśmy wyżej. Z tego trendu wyłamała się włoska Serie A. We Włoszech bowiem cała trójka pewnie wygrała swoje spotkania. Zaczęło się od wygranej Juventusu z Palermo. Dublet zaliczył Paolo Dybala. Jego współpraca z Gonzalo Higuainem wyglądała naprawdę dobrze. Trener reprezentacji Argentyny Edgardo Bauza musi pomyśleć o możliwej grze obu zawodników w ataku Albicelestes. W pogoni za Juventusem w Italii są Napoli i Roma. Jako pierwsi na murawę w niedzielne popołudnie wybiegli piłkarze SSC Napoli. Rywalem Chievo, stadion w Weronie jednak nie wypełnił się zbyt mocno z okazji tego meczu. Trybuny świeciły pustkami, ale polskich kibiców najbardziej interesowało czy szansę w tym meczu dostaną Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik. Obaj zaczęli na ławce rezerwowych. Jako pierwszy na murawie zameldował się Piotr Zieliński, który zmienił kontuzjowanego Allana. Zmienił i to skutecznie, Zieliński ostatnimi tygodniami prezentuje formę kapitalną. W Weronie zdobył swoją kolejną bramkę na włoskich boiskach. Polak wreszcie odpowiedział na zarzuty wielu ekspertów, że mało uderza z dystansu i uderzył. Efekt od razu widoczny. Napoli wygrało pewnie 3:1.

 

 

Dużo pisze się o Napoli I Juventusie, ale to jednak AS Roma gra najefektowniej w ostatnim czasie. Roma jest gwarancją bramek po prostu. 4:0 z Fiorentiną, 2:0 z Crotone, 4:0 z Villareal i w niedzielny wieczór 4:1 z Torino. Po prostu forma mistrzowska! W każdej innej lidze taka dyspozycja Romy pozwalałaby walczyć im o tytuł. Niestety w lidze włoskiej jest jeszcze Juventus, który nie potyka się za często. Więc Romie pozostaje walczyć jedynie o wicemistrzostwo. W meczu z Torino po raz kolejny błyszczał Edin Dzeko, wtórował mu Radja Nainggolan. Obaj są w wysokiej dyspozycji. Ale graczem meczu należy uznać Mohameda Salaha. Egipcjanin szarpał raz po raz, a także wpisał się na listę strzelców. Skoro nagrodę dla gracza mezcu już przyznaliśmy, to pora wyłonić też konkurs z okazji gola meczu. Takim popisał się Leandro Paredes. Trafienie nie z tej ziemi po prostu! Bomba, która wbiła się do bramki bezradnego Joe Harta, a kibice mogli z wrażenia jedynie krzyknąć głośne WOW!

 

 

Na Wyspach grano o puchar

Kiedy w większości czołowych lig europejskich rywalizowano w rozgrywkach ligowych, to na Wyspach odbyły się mecze w ramach 1/8 finału Pucharu Anglii. Emocji nie brakowało, sensacją jest awans piąto ligowego Lincoln City do ćwierćfinału, za burtą zostawili oni Burnley. Awans uzyskali faworyci, jak Manchester United, Chelsea i Tottenham. Nieco słabiej spisał się Manchester City. Ledwo remis 0:0 z drugoligowym Huddesfield zmusza podopiecznych Pepa Guardioli do rozegrania meczu rewanżowego. Ten odbędzie się na Etihad Stadium w Manchesterze, więc niewykluczone, że kolejny z faworytów zamelduje się w ćwierćfinale. Odpadło natomiast Leicester City, dla piłkarzy Claudio Ranierego może to być fatalny sezon. W Lidze Mistrzów czeka ich bój z Sevillą. W lidze bój o utrzymanie, a mowa przecież o Mistrzu Anglii z poprzedniego sezonu. Nie tak miało się to dziać pomyślał Claudio Ranieri zapewne i fani z King Power Stadium.

 

Zlatan IbrahimovicFoto: wordpress.com

Jak burza przez kolejne mecze idą zespoły Chelsea i Manchesteru United. Chelsea nie dała szans Wolverhampton. Także nienagannie zagrał Manchester United, Jose Mourinho może być zadowolony z gry swoich podopiecznych, ale w poszukiwaniu dobrego wyniku musiał posłać w bój dwójkę Paul Pogba i Zlatan Ibrahimović. To właśnie akcja tych dwóch piłkarzy przesądziła o wygranej Czerwonych Diabłów. Wcześniej gola dla Manchesteru zdobył Marcus Rashford, który wykorzystał genialną asystę Mchitarjana. Ormianin nie mógł z powodu choroby zagrać w meczu z St.Etienne więc w niedziele grał w pełnym wymiarze, grał niesamowicie. Los nie był łaskawy jednak dla obu zespołów. Któryś z faworytów obejdzie się smakiem. Losowanie bowiem przyniosło w ćwierćfinale hitowe starcie. Chelsea na Stamford Bridge zagra z Manchesterem United właśnie!