Cesarz rządzi w Valencii
Cesare Prandelli rządzi w Valencii
Po wielu zawirowaniach z trenerami w ostatnich dwóch sezonach Valencia zdaje się wreszcie sięgnęła po prawdziwego fachowca. Wcześniej Garry Neville był dobry w teorii, potrafił wymądrzać się w studiu telewizyjnym. Ceniono go za trafne analizy i spostrzeżenia. Życie i praca na żywym organizmie brutalnie zweryfikowała potencjał trenerski byłego piłkarza Manchesteru United. W miejsce Anglika szanse dano Paco Ayiesteran. On także nie sprostał. Po kilku kolejkach obecnych rozgrywek został zwolniony. Włodarze Valencii sięgnęli po Włocha Cesare Prandellego, który przez ostatni czas śledził wielką piłę z domowego zacisza.
Foto: sport.es
Debiut na ławce Nietoperzy miał Prandelli bardzo udany. Jego nowy zespół wygrał 2:1 na wyjeździe ze Sportingiem Gijon. Obie bramki zdobył Mario Suarez. Gra Valencii też była bardziej ambitna. Piłkarze starali się, zaczynało się to kleić, widać było chęci. A nawet tych prostych wydawałoby się rzeczy nie było można dostrzec podczas ery Neville’a na Estadio Mestalla!
Misja Barcelona
Debiut wypadł dobrze, ale już w drugim meczu prawdziwy egzamin i sprawdzenie możliwości szkoleniowych włoskiego trenera. Na Estadio Mestalla w sobotnie popołudnie zawita FC Barcelona. Duma Katalonii, w której szeregach znajduje się już Lionel Messi. Argentyńczyk niemal w pojedynkę załatwił w środowy wieczór w ramach Ligi Mistrzów Manchester City. Barcelona wygrała 4:0, a Messi popisał się hattrickiem.
Legalne Strony Bukmacherskie
STS faworyta tego spotkania widzi w zespole Barcelony. Oto jak wyglądają kursy:
Niemoc przeciwko Barcelonie
Historia także przemawia na korzyść przyjezdnych choć kursy są mało atrakcyjne. Valencia na Estadio Mestalla nie potrafi pokonać Barcelony od 20 marca 2008 roku kiedy to w ramach Copa del Rey wygrała 3:2. Gole wtedy dla Valencii strzelali Ruben Baraja i dwukrotnie Juan Mata.
Foto: dailymail.co.uk
Czasy to odległe. Jeżeli jednak brać pod uwagę jedynie rozgrywki Primera Division to w poszukiwaniu wygranej Valencii nad FCB musimy się cofnąć jeszcze dalej. 18 luty 2007 to wygrana 2:1. Gole dla Valencii wówczas zdobyli Angulo i David Silva. Honorowe trafienie dla FCB uzyskał słynny Ronaldinho w 90. Minucie kiedy już wszystko było rozstrzygnięte. Valencia nie radziła sobie u siebie na Mestalla, ale za to potrafiła w tym czasie dwukrotnie wygrać na Camp Nou. Zapewne fani Barcelony świeżo w pamięci mają jeszcze porażkę z tym rywalem 1:2 z kwietnia tego roku. Samobójcze trafienie Rakitica i gol Santi Miny doprowadziły Valencie do sukcesu, a Barcelonę zwiodły na krętą drogę do tytułu mistrzowskiego, który tak czy siak udało się zdobyć w ostatecznym rachunku.
Sytuacja kadrowa
Trener Prandelli nie może narzekać na stan posiadania swojej kadry. Wraca Portugalczyk Nani. Jedyną absencją w sobotnie popołudnie będzie Gulherme Siqueira. Zupełnie inne nastroje w obozie Barcelony. Trener Luis Enrique nie może skorzystać w tym meczu z Gerarda Pique, Jordiego Alby, Jaspera Cilessena, Ardy Turana i Rafinhi. Dwaj pierwsi doznali urazów w meczu z Manchesterem City i jeszcze przed przerwą opuścili boisko. Turek Arda Turan ma z kolei stłuczony łokieć, a Rafinha odczuwa ból w okolicach klatki piersiowej. Do kadry meczowej wracają za to Sergi Roberto, Denis Suarez i krytykowany ze wszystkich stron ostatnio Aleix Vidal.
Foto: performgroup.com
Najważniejsze jednak, że zagra trio Messi- Neymar – Suarez. Ale ofensywa Valencii także ma swoje atuty i z pewnością postara się poszukać swoich okazji w meczu przeciwko bądź co bądź osłabionemu zespołowi Barcelony.