Kownacki ratuje punkt i utrzymuje nadzieje
Falstart w pierwszym meczu ze Słowacją, ostatecznie przegranym 1:2 nie nauczył Biało Czerwonych w zbyt wiele. W spotkaniu o wszystko przeciwko Szwedom reprezentacja dowodzona przez Marcina Dornę popełniła niemal te same błędy. Rezultat spotkania brzmi jednak 2:2 i Polacy są wciąż w grze o awans. Matematyka nam na to pozwala choć sytuacja jest niezwykle trudna i skomplikowana. Ale najważniejsze to po pierwsze zrobić swoją robotę, a dopiero później wziąć kalkulator w dłoń i liczyć możliwe rozwiązania. Bo co jak co, ale w rozpisywaniu miliona scenariuszy możliwych wariantów jesteśmy mistrzami swiata… Owe mistrzostwo najpierw trzeba potwierdzić na zielonej murawie i dać sobie szansę.
Polska – Szwecja 2:2
Spotkanie zaczęli z wysokiego „C” Polacy. Podobnie jak w meczu ze Słowacją zdobyliśmy bramkę na 1-0 za sprawą przebojowej akcji Dawida Kownackiego, który wyłożył piłę do Monety, a temu nie pozostało nic innego jak umieścić ją w siatce rywala. Zamiast jednak pójść za ciosem po raz kolejny Polacy się cofnęli i pozwolili nabrać pewności siebie Szwedom, a jakość piłkarką zawodnicy ze Skandynawii posiadają. Udowodnili to i jeszcze przed przerwą bezlitośnie wykorzystali błędy w defensywie naszego zespołu. Strandberg dał remis 1-1, a Larsson efektowną główką wyprowadził Szwedów na prowadzenie 2-1.
Po przerwie w naszym zespole przez pierwsze minuty widać było chęci, ale brakowało impulsu, człowieka który by to pociągnął. Od samego początku aktywny był Dawid Kownacki, który okazywał wielką ambicję i chęć gry. Ostatecznie napastnik Lecha Poznań został bohaterem spotkania w polskim zespole. Do asysty przy bramce Monety, Kownacki dołożył też skutecznie wykonany rzut karny w 91 minucie i uratował nam remis 2:2 i pozostawił przy walce do samego końca o awans.
Kilku zawodników po raz kolejny zawiodło oczekiwania i nie sprostało wymaganiom turnieju. Wielki zawód sprawia Paweł Dawidowicz, który jest bezradny w rozegraniu akcji, a i w destrukcji popełnia szkolne piłki. Jak to mówi Tomasz Hajto „ABC piłki”… Brawa należą się Dawidowi Kownackiemu, którego brakowało w spotkaniu ze Słowacją, ale dziś udowodnił swoją wartość i obyśmy w kolejnym meczu przeciwko Anglikom mieli takich przysłowiowych Kownackich ze czterech, wtedy o rezultat meczu nie będziemy musieli się martwić.
W pierwszym meczu rozgrywanym tego dnia Anglia wygrała 2:1 ze Słowacją i młodzi Anglicy zostali liderem tabeli w grupie A. Bramki dla Anglików dziś strzelali Mawson i Nathan Redmond. Ale Anglicy nie grali rewelacyjnie. To Słowacy wyszli na prowadzenie za sprawą trafienia Chriena, gol efektowny bo strzelony głową po rzucie rożnym. Słowacy przez pewne fragmenty przypominali ten świetnie zorganizowany zespół z meczu z Polakami, ale jednak kiedy Anglicy po przerwie przycisnęli to widać było wyższe umiejętności indywidualne poszczególnych graczy. Ostatecznie ta jakość zadecydowała i Anglicy cieszyli się z trzech punktów.
W ostatniej kolejce grupy A, która rozegrana zostanie w czwartek Polacy zagrają z Anglikami, a Szwedzi podejmą Słowaków. W grze o awans są nadal wszystkie zespoły. Sytuacja zatem jest ciekawa. Polakom potrzebna jest wygrana i remis w starciu Szwedów ze Słowacją… Ale najpierw musimy zrobić swoje by móc oglądać się na innych, a rozegrane dotychczas dwa mecze nakazują zachowanie pokory, bo z gry naszego zespołu zadowoleni być nie możemy za bardzo.