Wtorkowy mecz Borussi Dortmund z Legią Warszawa przeszedł do historii całych rozgrywek. W Dortmundzie oba zespoły strzeliły najwięcej goli w jednym meczu. Wynik 8:4 to pobicie najlepszego do tej pory wyniku 11 bramek w meczu. Rekordzistami były zespoły AS Monaco i Deportivo La Coruna. Mecz tamten zakończył się wygraną AS Monaco 8:3! Zespół z Księstwa tamten sezon zakończył udziałem w finale.
Foto: uefa.com
Dortmund – Legia 8:4
Legia do meczu przystępowała z nadziejami. Mecz z Realem rozgrywany przy pustych trybunach dodał wiary zespołowi, remis 3:3 był omawiany przez długie tygodnie. Nie inaczej będzie w przypadku rezultatu z 5 kolejki fazy grupowej. W Dortmundzie obejrzeliśmy mnóstwo ofensywnej piłki okraszonej ładnymi bramkami. Już przed meczem zaskoczył Jacek Magiera. Niespodziewanie w bramce stanął Radosław Cierzniak, który według trenera Legii zasłużył po ludzku po prostu na tą szansę. Życie bywa jednak brutalne. Weryfikacja tej decyzji nie podziałała dobrze na zespół i zawodnik także meczu nie będzie wspominał przez długie lata. Raczej będzie on w kategorii najczarniejsze sny, który będzie chciał wymazać jak najszybciej z pamięci. Osiem puszczonych bramek to bagaż bardzo ciężki. Kilka z nich mocno obciążają konto golkipera, który po prostu zawiódł i bronił słabo. Co najmniej trzy gole Dortmundu to wina bramkarza.
Foto: gazeta.pl
Wiara nie ginie
Chwalić za to trzeba postawę w ofensywie Legionistów. Świetny był Aleksandar Prijović. Efektowny gol na 1-0 dla Legii, trafienie na 2-3, aż w końcu strzał w poprzeczkę, gdyby Prijović wykorzystał te szansę to byłoby 3-3, a tak po minucie zrobiło się 2-4… Gdyby, pogdybać można. Legia zagrała ofensywnie. Niby bramek straconych mnóstwo. Od niechlubnego rekordu BATE Borisow w lidzbie straconych bramek jest malutki krok. Jeszcze jeden strzał zakończony bramką w 6 serii gier także pozwoli Legii przejść do historii. Tym razem w niechlubnej kategorii.
Mecz Legia – Sporting CP w ostatniej kolejce fazy grupowej już 7 grudnia. Mecz o możliwość gry wiosną w Lidze Europy.